Gdy wybór padł na fotografa…
|Zdecydowanie się na fotografa ślubnego zamiast kamerzysty, było świetną decyzją pod wieloma względami. Jest to nie tylko oszczędność pieniędzy, ale także bogatsza oferta, mniej wysiłku, a więcej korzyści. Filmy z wesel zazwyczaj są nudne i nikt ich nie ogląda, bo albo nie ma się czasu, albo widok siebie na kasecie nie jest najcudowniejszym widokiem i wolimy sobie tego oszczędzić. Zatem bez obaw wybierajmy fotografa, którego możemy znaleźć w Internecie i pomoże nam w tym wyszukiwarka Google.
Prosty krok – wpisanie frazy w wyszukiwarkę >fotograf ślubny< powoduje wiele korzyści. Otrzymujemy gotową wiedzę podaną „na tacy”, wszelkie niezbędne wiadomości i informacje z tego zakresu. Każdemu fachowcowi trzeba się dokładnie przyjrzeć, niczym rentgenem prześwietlić jego życiorys, doświadczenie, dorobek, opinie klientów, ofertę, kosztorys. Gdy będziemy w 100% pewni swojego wyboru, możemy podpisać z nim umowę. Jeśli przyłożymy się do tego i sumiennie wykonamy swoją pracę, mam na myśli poszukiwania oraz przyjrzenie się każdemu z osobna, nie musimy się obawiać, że nie będziemy zadowoleni z jego usług, czy nasze fotografie okażą się klapą.
Trzeba na poważnie przejść do tematu i co najważniejsze, nie podejmować żadnych decyzji pod wpływem impulsu. Takie decyzje to najgorsze, co możemy zrobić. Potem ciągną się za nami konsekwencje, a my mamy w „bonusie” nieudane wesele i ślub. Każdy krok, pomysł, konsultujmy z ukochaną osobą oraz rodziną, by poznać ich opinię i punkt widzenia. W tym czasie możemy być często zaślepieni, zabiegani, rozkojarzeni, bardzo łatwo jest wtedy o błędy i pomyłki. Ale jeśli będziemy mieć wsparcie drugiej połówki, szybko uporamy się z wszelkimi formalnościami i załatwieniami. Jeśli rozpoczniemy planowanie stosunkowo szybko, śmiało z wszystkim się wyrobimy i przejdziemy przez ten czas wyluzowani i spokojni, że zdążymy i że sprawy są zapięte na ostatni guzik.
Widzimy więc, że organizacja wesela i ślubu na własną rękę jest całkiem możliwa do spełnienia i zawsze kończy się powodzeniem.
Źródło: http://www.nasdwoje.com.pl/