Masz pomysł na biznes? Przyda Ci się wsparcie
|Dziewięć na dziesięć firm upada w ciągu pierwszych pięciu lat swojego istnienia. Takie są fakty. Przyczyny bywają różne – brak płynności finansowej, doświadczenia, kapitału czy rozwoju. Pomoc doświadczonego przedsiębiorcy, który już wcześniej radził sobie z tego typu problemami, mogłaby dla młodej, mającej pomysł na biznes osoby, okazać się nieoceniona. Gdzie jednak takiego wsparcia szukać?
Jedną z opcji są Akademickie Inkubatory Przedsiębiorczości i inne tego typu organizacje. Pomagają one w najprostszych obszarach: dają osobowość prawną, rachunek bankowy i możliwość wystawiania faktur.
– Na początku największym wyzwaniem jednak jest zaplanowanie biznesu i pozyskanie klientów – szczególnie tych pierwszych. Do tego dochodzi masa rzeczy związanych ze złożeniem biznesu w taki sposób, by miał on sens pod kątem finansowym. A wsparcia w tym obszarze nie daje tak naprawdę nikt – mówi Łukasz Bazarewicz, założyciel Akceleratora Biznesu SeedHouse.
Dobry doradca to praktyk a nie teoretyk
Bazarewicz to doświadczony przedsiębiorca. Jego zdaniem w zbyt wielu organizacjach porad udzielają zawodowi doradcy, którzy nie zrobili żadnego biznesu, nie spotkali się z żadnym klientem, nie wystawili żadnej faktury, nie mieli problemów z płynnością finansową lub brakiem klientów czy terminami płatności ani nie zrobili nigdy kampanii marketingowej.
– My dla odmiany stawiamy na „prawdziwych” przedsiębiorców. Chcemy współpracować z doświadczonymi mentorami, którzy mieli by też możliwość zainwestować w biznes, start którego obserwują. SeedHouse ma bowiem łączyć osoby, które mają realny pomysł na biznes z mentorami lub inwestorami z różnych obszarów: finansów, marketingu, IT itp. Ze względu na swoje doświadczenie i wiedzę będą oni mogli pomóc w określonej sytuacji. Przykładowo – jeśli ktoś chciałby założyć firmę produkcyjną, to ja w tym nie pomogę, ale już ktoś inny tak – dodaje.
Łukasz Bazarewicz postanowił więc stworzyć grupę, złożoną z lokalnych przedsiębiorców, którzy dla własnej satysfakcji, a także ewentualnie dla uczestnictwa w jakimś projekcie, zainwestują swój czas i energię. Pieniądze, przynajmniej na początku, nie są przy tym najważniejsze.
– W praktyce wygląda to w ten sposób, że przychodzi do nas osoba z pomysłem na biznes, np. internetowy startup. My prowadzimy go „za rękę” – określamy model biznesowy i podpowiadamy, jakie zasoby będą w tym wypadku potrzebne. Koncentrujemy się przede wszystkim na firmach wymagających niewielkiego kapitału; na takich, które najczęściej są oparte o kompetencje pomysłodawcy. Następnie wśród naszej sieci kontaktów szukamy potencjalnych klientów oraz określamy cele w czasie, związane ze stworzeniem strony internetowej czy oferty – mówi założyciel SeedHouse’a.
Kluczowe: pierwszy klient
Kolejny krok to poszukiwanie pierwszego klienta testowego. Mogą to być zaprzyjaźnione firmy lub podmioty, które za niską cenę lub w ogóle bezpłatnie będą chciały skorzystać z danej usługi, w zamian dając feedback, czyli informację zwrotną. Zazwyczaj młody przedsiębiorca nie wie, jak i do kogo przy tym dotrzeć, a z drugiej strony ktoś, kto nie pozna takiej osoby wcześniej, nie zaufa jej i nie powierzy swoich pieniędzy.
– Gdy mamy już ten etap za sobą, pomysłodawca pracuje operacyjnie, a my go wspieramy. Regularnie się spotykamy, doradzamy i konsultujemy, a także dajemy wszystko to, co oferują inkubatory. Składa się na to przestrzeń co-workingowa, osobowość prawna czy też rachunek bankowy. Ponadto oferujemy też wsparcie w zakresie korzystania z usług, np. call center w celu zbadania rynku, by sprawdzić, czy na daną usługę jest popyt – mówi Łukasz Bazarewicz.
Wsparcie na starcie czyli pakiet usług dodatkowych
Następną korzyścią, jaką daje SeedHouse, jest możliwość skorzystania z usług grafika czy projektanta stron internetowych w atrakcyjnych cenach, a co więcej – pomysłodawca nie musi od razu wykładać na to wszystko pieniędzy. Jeżeli ktoś nie ma kapitału na początek, to istnieje możliwość zapisania tych wydatków po stronie kosztów i w momencie, gdy zaczną się pierwsze przychody, to te koszty zostaną spłacone.
– W ten sposób kredytujemy podstawowe rzeczy, niezbędne do rozpoczęcia biznesu. Gdy projekt staje się rentowny, czyli zarabia już na koszty i trochę ponad to, wtedy rejestrujemy spółkę, w której udziały obejmuje pomysłodawca oraz my. To zapłata za naszą inwestycję w start – wyjaśnia.
Na koniec o kosztach…
Koszty i przychody rozliczane są różnie. Może być tak, że połowa przychodów idzie na pokrycie kosztów zaległych lub bieżących, a druga połowa stanowi wynagrodzenie osoby prowadzącej biznes. To rozwiązanie przede wszystkim dla młodych przedsiębiorców bez innych źródeł dochodów. Akcelerator wystrzega się osób, które robią to “z doskoku”, ponieważ takie projekty na ogół prędzej czy później upadają ze względu na brak odpowiedniej motywacji.
– Oprócz tego dajemy też odpowiednią dawkę motywacji i naszego doświadczenia w budowaniu pewności siebie. Większość osób mających pomysły nie wierzy w swój projekt, mimo, iż często jest on bardzo dobry. Bez wsparcia ludzi podobnych do nich, którzy popełnili masę błędów, ale wiedzą jak się ich ustrzec, zwyczajnie nie ruszą ze swoim biznesem – dodaje na zakończenie.